Wkrótce zwaśnione rody zażegnują konflikt, zakładając jedną wspólną zbójnicką bandę. Ta pełna humoru i ciepła bajka o dziewczynce z lasu z pewnością spodoba się małym miłośniczkom i miłośnikom przygód, w szczególności bajek takich jak „Pippi Langstrumpf” czy „Księga dżungli”. Oglądaj w CANAL+ online „Ronja. W dniu 5.03.2014r. dzieci 4-letnie z grupy „Fiołki” postanowiły pokazać swoim starszym kolegom zachowania promujące zdrowe odżywianie w przygotowanej inscenizacji „Bajka o księżniczce Karolince i rycerzu Witaminku”. Na teatrzyk przedszkolaki zaprosiły dzieci ze szkoły podstawowej. Po przedstawieniu wszystkie dzieci Za siedmioma lasami, w dalekiej krainie. płynęły dni księżniczce – uroczej dziewczynie, co serduszko swe ciepłem oplotła obficie. i z nim tak od najmłodszych lat brnęła przez życie. W tym samym czasie z innej odległej osady. wieść niosła o rycerzu – mistrzu giętkiej szpady, co na rumaku, w którym serce jak dzwon stuka Bajka o smoku i księżniczce. Piękna księżniczka została uwięziona w zamku strzeżonym przez smoka. A oto różne wersje zakończenia opowieści w zależności preferencji. muzycznych rycerza-wybawcy. POWER METAL: Bohater przybywa na białym jednorożcu, umyka smokowi, ratuje. księżniczkę i kochają się w zaczarowanym lesie. Zerknęła na niego, potem przeniosła wzrok na uśpione w kryształowych taflach dowody ich związku, porozstawiane na komodach. Zdjęcia z wakacji i wszelkich wojaży, fotografie z dalekich krain Za Siedmioma Górami. Na każdej z nich Mężczyzna trzymał Księżniczkę w objęciach, a ona uśmiechała się blado do obiektywu. Informacje o BAJECZKI BABECZKI. O KSIĘŻNICZCE MAI CZ.7 - 11930555911 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2022-06-08 - cena 20,48 zł FZtlhKU. 24 listopada 2020 Teatr w Blokowisku w GAK Plama zaprasza dzieci na spektakl online pt. „Bajka o kapryśnej księżniczce” Teatru Conieco. Mały objazdowy Teatr Conieco z sukcesami bawi i uczy dzieci od 1994 r. Tym razem zabierze nas w podróż po królestwie Króla Moteczka. Poznamy perypetie jego kapryśnej córki – księżniczki Mulinki, mądrego smoka Moherka, grzecznego i uprzejmego księcia Kordonka czy groźnej Baby Jagi. Jaka historia splecie ich losy? Przekonacie się już wkrótce. Spektakl będzie o obejrzenia na kanałach Plamy na YouTube i FB tylko w niedzielę 30 listopada o Zapraszamy! Najczęściej zadawane pytania Jak będzie wyglądać to osiedle? Czy nie będzie to kolejny moloch? Estetyka osiedla nawiązywać będzie do okolicznej zabudowy. Spravia przykłada szczególną atencję do wyglądu budynków i jakości wykorzystywanych materiałów. Świadczą o tym wybudowane osiedla (etap I Zaspy VVita), ale i liczne nagrody otrzymane przez firmę. Na przykład w ubiegłym roku Spravia otrzymała prestiżową nagrodę w 31. edycji konkursu Budowa Roku za realizację osiedla Mangalia Mokotów w Warszawie. Nagrodę tę często nazywa się Oskarem Budownictwa. Więcej najczęściej zadawanych pytań Skontaktuj się z nami Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Spravia Sp. z ul. Skierniewicka 16/20, 01-230 Warszawa, kontakt e-mail: warszawa@ telefon: 22-623-65-55. BxN przetwarza Pani/Pana dane osobowe w celu realizacji procesu ofertowania (art. 6 ust. 1 lit. b RODO) oraz w celu marketingowym – w tym profilowania (art. 6 ust. 1 lit. a oraz lit. f RODO). Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych podanych w niniejszym zapytaniu przez Spravia Sp. z w celu marketingu produktów lub usług Spravia Sp. z Wyrażam zgodę na używanie przez Spravia Sp. z telekomunikacyjnych urządzeń końcowych (np. komputer, telefon, tablet i inne) i automatycznych systemów wywołujących dla celów marketingu bezpośredniego, w tym na otrzymywanie informacji handlowych za pomocą środków komunikacji elektronicznej (e-mail/sms/rozmowa telefoniczna). Dane kontaktowe Inspektora Ochrony Danych: iod@ Spravia przetwarza dane osobowe w celu realizacji procesów, a odbiorcami tych danych mogą być dostawcy rozwiązań IT, podmioty z grupy Budimex/Ferrovial, dostawcy usług marketingowych, pośrednicy oraz banki. Dane osobowe mogą być przekazywane do państwa trzeciego do spółek: Hewlett-Packard GlobalSoft Private Limited - EC2 Campus, HP Avenue, Survey No. 39 (PART), Electronic City Phase II, Hosur Road Bangalore, 560 100 Bangalore, Indie, przy czym przekazanie danych osobowych do państwa trzeciego odbywa się z zachowaniem odpowiedniego poziomu ochrony, na podstawie z art. 46 ust. 2 pkt c) RODO. O możliwościach uzyskania kopii danych lub o miejscu udostępnienia danych można się dowiedzieć poprzez kontakt ze Spravią. Dane osobowe będą przechowywane przez czas niezbędny do realizacji procesu ofertowania, a w zakresie udzielonych zgód, do czasu ich wycofania. Ma Pani/Pan prawo do żądania od Spravia dostępu do swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, jak również prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, a także prawo do przenoszenia danych. Ma Pani/Pan prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, a niepodanie danych uniemożliwi podjęcie kontaktu i przygotowanie oferty. Pola z gwiazdką są obowiązkowe Spravia Sp. z poważnie podchodzi do ochrony danych osobowych. Spółka wdrożyła odpowiednie zabezpieczenia, procedury i rozwiązania, które mają za zadanie zapewnić bezpieczeństwo danych osobowych i zgodność w wymogami RODO. Dane osobowe przetwarzane są na podstawie dobrowolnej zgody lub dla realizacji umowy lub w wykonaniu obowiązków prawnych. Realizujemy również marketing własnych produktów i usług Spravia Sp. z Przysługuje Państwu prawo do żądania dostępu do Państwa danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia zakresu przetwarzania lub przeniesienia. W razie pytań dot. ochrony danych osobowych zapraszamy do kontaktu iod@ Dawno, dawno temu w pewnym królestwie żyła księżniczka, która nie była niesamowitą pięknością ale nie była teżuważana za brzydką. Księżniczka była bardzo drobniutka jednakże miała wielkie serce. Jej marzeniem było odnaleźćksięcia, który by ją kochał, wspierał i prowadził przez życie. Pewnego letniego dnia księżniczka poznała rycerza,który oczarował ją uśmiechem. Rycerz obiecał, że nigdy jej nie skrzywdzi. Złapali się za rękę i pobiegli planowaćprzyszłość. Dziewczyna myślała, że będą na zawsze razem jednak w życiu rycerza pojawiła się inna postać strasznie się załamała. Płakała całymi dniami i nocami. Postanowiła, że już nigdy się nie tego bolesnego przeżycia bardzo się zmieniła. Stała się silniejsza, nauczyła się walczyć o to co dla niej ważneale też przestała ufać innym ludziom. Po roku czasu księżniczka uznała, że ma dość samotności. Chciała by ktośprzywrócił jej wiarę w miłość. Jednak okazało się, że żaden rycerz ani żaden książe nie jest nią na swych rumakach pędzili do złych czarownic nie zwracając na nią uwagi. Księżniczka zamknęła się w swympałacu, ukryła klucz, usiadła na podłodze i napisała : "Kto odnajdzie klucz do pałacu mego na pewno niepożałuje tego. Wszystko co moje zostanie mu oddane, a serca nasze sobie zapisane". Przejdź do zawartości #TataMariusz – strona głównaCzyta: #TataMariuszZ kim działamAutorki i autorzyIlustratorkiWydawnictwaZasady współpracyKolorowankiProjektyW sieciMoje własne#TataMariusz – strona głównaCzyta: #TataMariuszZ kim działamAutorki i autorzyIlustratorkiWydawnictwaZasady współpracyKolorowankiProjektyW sieciMoje własne#TataMariusz – strona głównaCzyta: #TataMariuszZ kim działamAutorki i autorzyIlustratorkiWydawnictwaZasady współpracyKolorowankiProjektyW sieciMoje własne Marek Wnukowski – Bajka o pięknej księżniczce Soni Marek Wnukowski – Bajka o pięknej księżniczce SoniPosłuchaj ? Przeczytaj ? Bardzo dawno temu, w odległej krainie, żył lud, na czele którego stał król, noszący przydomek Zachłanny. Mieszkał w potężnym, murowanym zamku, ogrodzonym fosą, w piwnicach którego, gromadził złoto i kosztowności. Do zamku prowadził zwodzony most i nikt nie mógł do niego wejść bez specjalnej przepustki, którą osobiście wystawiał król. Jego lud ciężko pracował, aby on, dzięki nałożonym podatkom, mógł pławić się w luksusach, ubierać się w drogie szaty, nosić najdroższą biżuterię i kupować drogie meble. Żyli biednie, ale król się ich losem zbytnio nie przejmował. Interesował się tylko sobą i dbał tylko o siebie. Władca miał córkę, jedynaczkę, która była tak piękna, że każdy, kto ją ujrzał, umierał z zachwytu. Tylko ojciec i jej matka oraz niania, nie umierali na jej widok, a to dlatego, że znali ją od urodzenia i przyzwyczaili się do jej widoku. Księżniczka zamknięta była w baszcie, by ludzie nie mogli jej zobaczyć, gdyż wszyscy umarliby z zachwytu i kto by wówczas pracował dla króla? Miała na imię Sonia i była bardzo nieszczęśliwa, gdyż całe dni siedziała sama, zamknięta w baszcie, a jedyną osobą, która do niej codziennie przychodziła, była jej niania. Osoba bardzo małomówna i nie lubiąca księżniczki, prawdopodobnie zazdroszcząc jej urody. Dlatego jej towarzystwo nie było Soni miłe, ale niestety, na inne nie mogła liczyć. Na szczęście, pewnego razu, kiedy księżniczka płakała nad swoim losem i się zamartwiała, wleciał do baszty, przez okno, ranny kruk, którym się Sonia zaopiekowała i, który, dzięki niej, wyzdrowiał. Wkrótce byli nierozłączni. Okazało się, że był wyjątkowym ptakiem, może nawet czarodziejskim, gdyż znał ludzką mowę i był bardzo mądry, dzięki czemu Sonia miała z kim rozmawiać i spędzać długie godziny. Orol, bo tak go księżniczka nazwała, był jej jedynym prawdziwym przyjacielem i towarzyszem życia. Tylko dzięki niemu nie oszalała z samotności, bo przecież niania tylko przynosiła jej jedzenie, wodę, czyste ubrania i prawie wcale się do niej nie odzywała. Jej tata, król Zachłanny, gdy tylko Sonia skończyła osiemnaście lat, ogłosił, że chce wydać córkę za mąż i zaczął urządzać turnieje rycerskie, by znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Co tydzień, w każdą niedzielę, bez względu na to, czy świeciło słońce, czy padał deszcz, król wybierał dwóch rycerzy spośród wielu chętnych, którzy przybywali pod mury zamku. Pozostałych, nie wybranych, zapisywał na inne terminy. Wybrańcy toczyli walkę na śmierć i życie o rękę jego córki. Król obiecał, że zwycięzca dostanie rękę księżniczki i połowę królestwa, ale dobrze wiedział, że i tak każdy rycerz na widok jego córki umrze z zachwytu i nie będzie musiał nikomu jej oddawać, a zwłaszcza połowy królestwa. Każdy rycerz miał obowiązek, przed przystąpieniem do pojedynku, wręczyć królowi sakiewkę pełną złotych monet. To był niezbędny warunek, by wziąć udział w turnieju. Tym sposobem, co niedziela, Zachłanny bogacił się o dwie sakiewki. Jedną od rycerza pokonanego w pojedynku, drugą od zwycięzcy, który po wygranej walce, stając przed obliczem Soni, by ucałować jej dłoń, umierał z zachwytu. Król nie martwił się tym, że córka robi się coraz starsza, że przebywa zamknięta w baszcie, samotnie i wciąż jest panną, ani tym, że tylu niezwykłych rycerzy traci, co tydzień, życie. On nie kochał swojej córki, gdyby tak było, na pewno nie skazywałby jej na taki los. Kochał tylko siebie. Natomiast Sonia bardzo przeżywała śmierć rycerzy i nie mogła pogodzić się z faktem, że jest przyczyną tragedii tylu wspaniałych, młodych ludzi. Ale nie mogła nic zrobić. Ojciec był królem, rządził królestwem twardą ręką i nie mogła mu się przeciwstawić, a ten robił się coraz bogatszy dzięki tym biednym rycerzom i nie zamierzał rezygnować z tak łatwego sposobu na powiększanie fortuny. Księżniczka wiedziała, że musi coś zrobić, by ratować siebie i tych nieszczęśników i, by mogła w końcu poślubić któregoś z nich. Ale co powinna była zrobić? Tego nie wiedziała. Postanowiła porozmawiać o tym z Orolem. To mądry ptak i może coś poradzi. – Kochany ptaszku, zaczęła pewnego dnia rozmowę z krukiem. Pomóż mi znaleźć jakieś rozwiązanie, by ci wspaniali rycerze nie musieli już ginąć w pojedynkach i na mój widok. Chcę opuścić tę basztę i zostać żoną jednego z nich. – Bardzo bym chciał ci pomóc, wierz mi, ale nie wiem jak to zrobić i co mam ci poradzić, rzekł Orol. Ale masz rację, tak dłużej nie może być, szkoda mi ciebie i tych rycerzy. Ale wiesz co? Słyszałem, zanim z tobą zamieszkałem, że w lesie mieszka stara, mądra wróżka. Może ona coś poradzi? Polecę do niej i z nią porozmawiam. – Dobrze, mój ptaszku, odparła Sonia. To świetny pomysł. Leć do niej, może będzie mogła jakoś pomóc? Wróżka Samanta, bo tak miała na imię, zdziwiła się, kiedy pewnego dnia w szybkę jej okna zastukał dziobem kruk, który znał ludzką mowę. Z zaciekawieniem wysłuchała jego opowieści o księżniczce i powiedziała. – Tak, słyszałam o księżniczce. Biedna dziewczyna. Jej ojciec to zachłanny i zły człowiek, który jest w zmowie ze złą czarownicą Helgą, mieszkającą na końcu lasu, w starej jaskini. To ona, za jego namową, rzuciła zaklęcie na księżniczkę, polewając głowę Soni, gdy ta była jeszcze niemowlęciem, specjalną miksturą, którą sama przyrządziła, a która sprawiła, że na widok księżniczki każdy umiera z zachwytu. Król w zamian, raz w miesiącu, dostarcza wiedźmie w skrzyni nowe ubrania, gdyż ta lubi się stroić i wyglądać jak królewna, chociaż twarz ma tak brzydką, że wszystkie lustra na jej widok pękają. Aby odczarować zaklęcie, Sonia musiałaby udać się do czarownicy, ukraść jej tę miksturę i polać nią swoją twarz, a wówczas zaklęcie ustąpi. Specyfik trzyma wiedźma w buteleczce, pod swoim łóżkiem, w jednej ze skrzyń, w których przynoszą jej ubrania. Butelkę może dotknąć tylko czarownica i Sonia. Gdyby dotknął ją ktoś inny, specyfik przemieni się w wodę i już nigdy nikt nie będzie mógł odczarować zaklęcia, a wówczas księżniczka zostanie, na zawsze, starą panną. Niestety, czarownica jest nadzwyczaj przebiegła i bardzo czujnie śpi. Gdyby się przebudziła, to na pewno by księżniczkę uwięziła i powiadomiła jej ojca o wszystkim, a ten już by się postarał, by odpowiednio ukarać córkę i pewnie postawiłby straże przy baszcie i już nigdy księżniczka by jej nie mogła opuścić. – Ale musi być jakieś wyjście, jakiś sposób, by pomóc księżniczce i sprawić, by mogła normalnie żyć, by mogła opuścić basztę i nie zestarzeć się w niej, w samotności? Wzburzył się kruk, krążąc nerwowo nad wróżką, aż mu się w głowie zakręciło. – Tak, masz rację. Trzeba coś zaradzić. Czarownica ma jeden słaby punk. Jak robi się ciemno, to wówczas bardzo słabo widzi, nawet jak zapali świeczkę. W jaskini mieszka też papuga, która tak jak ty, zna ludzką mowę i czarownica codziennie z nią rozmawia. Papuga ma na imię Jadźka. To ona w nocy zastępuje czarownicy oczy. Jest jej bardzo oddana i prędzej sama zginie, niż pozwoli zrobić coś złego swojej pani. Hmm, to naprawdę trudna sprawa, wręcz niemożliwa. Ale, zaraz… Przecież ty znasz ludzką mowę i też potrafisz naśladować głosy, prawda? – Tak, przyznał Orol. – W takim razie, chyba już wiem, jak przechytrzyć czarownicę i jej papugę. To może się udać, ożywiła się Samanta. Posłuchaj. Gdy tylko wróżka opowiedziała Orolowi swój plan, ten klasnął skrzydłami, podziękował jej w swoim i Soni imieniu, i pofrunął, jak najszybciej, do baszty. Opowiedział księżniczce o spotkaniu z wróżką i jej podstępnym, choć ryzykownym planie. Sonia wysłuchała jego opowieści z wypiekami na twarzy i rzekła. – To będzie trudne i niebezpieczne zadanie, ale muszę zaryzykować i mam nadzieję, że mi w tym pomożesz, gdyż bez ciebie, sama, nie dam rady przechytrzyć czarownicy. – Oczywiście, odparł kruk, możesz na mnie polegać, zrobię wszystko, by plan się powiódł i, byś mogła być w końcu szczęśliwa. – Dziękuję ci, mój ptasi przyjacielu, rzekła Sonia, a w jej oku, ze wzruszenia, pojawiła się łza. Zbliżała się noc, kiedy słudzy króla Zachłannego, jak co miesiąc, mieli nieść skrzynię pełną ubrań do czarownicy. Zawsze robili to nocą, by nikt tego nie widział i nie zastanawiał się, dlaczego, z czym i do kogo z nią idą? To była wielka tajemnica, której król strzegł, ale Orol dowiedział się, podpytując wróble, żyjące na zamku, której nocy się to wydarzy. Gdy nadeszła ta noc, kiedy tylko się ściemniło, księżniczka wyszła przez okienko baszty, po związanych ze sobą prześcieradłach i ruszyła szybkim krokiem w stronę jaskini, gdzie mieszka zła czarownica. Tuż nad jej głową frunie Orol. Czeka ich długa droga i muszą zdążyć wrócić, zanim zacznie świtać i zanim ktoś mógłby zobaczyć zwisające z okienka prześcieradło, a ponadto codziennie rano niania przynosi śniadanie i na pewno wszczęłaby alarm, gdyby nie zastała Soni. Oriol dowiedział się też, którędy słudzy będą szli ze skrzynią i razem z Sonią czekali na nich przy leśnej drodze, schowani za olbrzymim dębem. Kiedy nadeszli i zbliżyli się, Orol pofrunął w krzaki, z których po chwili rozległ się krzyk. – Na pomoc! Ratunku! Słychać było czyjś głos, jakby kobiecy. Słudzy króla zatrzymali się, postawili skrzynię na ścieżce i nasłuchiwali, czy wołanie o pomoc się powtórzy. Nie czekali długo. Ktoś nadal wołał o pomoc, a głos wciąż dochodził z krzaków, nieopodal. Ruszyli w tamtą stronę, rozglądając się strachliwie na boki i łapiąc się za ręce, jak dzieci, gdy wchodzili w zarośla. Sonia tylko na to czekała. Podbiegła do skrzyni, otworzyła ją i weszła do środka, przykrywając się ubraniami. Po chwili słudzy wrócili z krzaków, nikogo tam nie znajdując , ale wciąż mając oczy, ze strachu, wielkie jak pomarańcze. – To chyba musiał być jakiś duch, rzekł drżącym głosem, jeden z nich. Mógłbym przysiąc, że głos dochodził z tych krzaków. Drugi sługa chciał też coś rzec, ale tak zaczął się trząść ze strachu, aż mu wypadła sztuczna szczęka i nie mógł nic powiedzieć. – Idźmy, jak najszybciej i najdalej stąd, odparł trzeci z nich. – Racja, spieszmy się, odparł czwarty. Chwycili za skrzynię i ruszyli w dalsza drogę. – Nie powinniśmy się byli zatrzymywać, chociaż z drugiej strony, jak ktoś woła o pomoc, to trzeba reagować i próbować pomóc temu w potrzebie, rzekł pierwszy sługa. Nie można odwracać głowy i udawać, że nic się nie słyszy. Czy tylko mi się wydaje, że skrzynia jest teraz dużo cięższa, niż wcześniej, zanim się zatrzymaliśmy? Wszyscy przyznali mu rację i potakując głowami zniknęli w ciemnościach. Kiedy zbliżyli się do jaskini zamieszkałej przez czarownicę, ledwo mogli utrzymać się na nogach, ze zmęczenia. Ostatkiem sił postawili skrzynię na trawie i zapukali do drzwi. Otworzyła je czarownica, mrużąc oczy, co potwierdzało plotkę, że ledwo widzi w nocy. Odezwała się gniewnym, chrapliwym głosem. – Co tak długo dzisiaj? Czekam i czekam. Przez was się dzisiaj nie wyśpię. – Chyba jakieś wyjątkowo strojne są dzisiaj ubrania, bo skrzynia jest tak ciężka, że musieliśmy co chwila przystawać i odpoczywać, rzekł któryś sługa. – Dobrze już, szybko, wnieście ją do środka i postawcie przy łóżku. Rano zobaczę co to za ubrania i dlaczego są takie ciężkie, jak mówicie. Postawili skrzynię przy łóżku ciesząc się w duchu, że nie będą musieli już jej dźwigać. – Odprowadzę was do drzwi i zamknę je za wami, rzekła Helga. Gdy tylko czarownica oddaliła się od skrzyni, by zamknąć za sługami drzwi, Sonia otworzyła wieko , wyskoczyła z niej cichutko, jak kot i schowała się za bujanym fotelem, stojącym przy łóżku. – Jadźka! Jesteś tu? Zawołała czarownica wracając po omacku do łóżka. – Tak, jestem, odparł Orol, udając głos papugi. – A co masz taki dziwny głos? Spytała Helga. – Aaa, gardło mnie trochę boli. Musiałam zjeść zimnego robaka, odparł Orol, udając Jadźkę. – Gdzie jest moja piżama, nie wesz? Jestem pewna, że schowałam ją, jak zwykle, pod poduszką, ale jej tam nie ma, rzekła zdziwiona Czarownica, przeszukując łóżko. – Może niechcący schowałaś ją do skrzyni pod łóżkiem? Odparł chytrze Orol głosem papugi, licząc na to, że czarownica się nie domyśli kim jest i nie dowie, że to on zabrał piżamę spod poduszki i ukrył pod łóżkiem, za skrzynią. – A po co miałabym ją tam chować? Kontynuowała Helga? – Nie wiem, ale na pewno rano coś brałaś ze skrzyni i może niechcący tam piżamę położyłaś, lub ci wpadła? – Rzeczywiście, brałam krople na katar, odparła Helga. – Daj klucz od skrzyni, to sprawdzę, czy tam jest? Odparł lekko podenerwowany Orol. Helga nigdy nie rozstawała się z kluczem i, w zasadzie, tylko ona ją otwierała. Ale jest późna noc, ona prawie nic nie widzi, a piżamy nie ma, więc jak się ma położyć do łóżka spać? Nago? A może w ubraniu? Przez całe swoje życie, zawsze kładła się spać w piżamie i nigdy by nie usnęła, nie mając jej na sobie. Była o tym przekonana. Może faktycznie rano ją tam włożyłam, niechcący i teraz tego nie pamiętam? Robię się coraz starsza, pomyślała i wzdrygnęła się na samą myśl o tym. – Dobrze, dam ci klucz, a ty sprawdź, czy tam jest, odparła Helga. Zdjęła z szyi kluczyk i wystawiła go na dłoni. Orol zbliżył się do niej ostrożnie i sięgną po klucz, modląc się w duchu, by Helga nie poznała, że on nie jest papugą, gdy nagle czarownica przemówiła. – Twoje zielone pióra na grzbiecie i czerwone na ogonie, w nocy są czarne jak smoła. Nie tylko pamięć mam coraz słabszą, ze wzrokiem też jest chyba coraz gorzej, rzekła smutno. – Oriol nie odpowiedział, bojąc się, że głos mu zadrży ze strachu i Helga domyśli się wszystkiego. Chwycił klucz i dał nura pod łóżko, dając znak Soni, by zrobiła to samo. Gdy księżniczka wsunęła się zza fotela pod łóżko, natrafiła ręką na coś, co tam było. Spojrzała na czym położyła dłoń i mało nie krzyknęła z przerażenia. Jej dłoń leżała na nieprzytomnej papudze, Jadźce. Zapomniała, że Oriol dostał od wróżki Samanty środek nasenny, którym ją uśpił. Gdy Helga otwierała drzwi, sługom króla, kiedy przyszli ze skrzynią, kruk niepostrzeżenie wfrunął do jaskini, nad ich głowami, a następnie zaszedł od tyłu Jadźkę jedzącą pokarm z miski i psiknął w nią środkiem nasennym, i, już uśpioną, położył pod łóżkiem. – I co? Spytała Helga. Znalazłaś piżamę? – Jeszcze chwila, jeszcze się mocuję z zamkiem, odrzekł Orol Naprawdę miał problem z jego otwarciem, gdyż pazury tak mu się trzęsły ze strachu, że nie mógł trafić kluczem w dziurkę. Gdy mu się to w końcu udało, otworzył wieczko skrzyni, a Sonia chwyciła butelkę z napisem „odtrutka na zaklęcie”. – Mam! Piżama jest tutaj, krzyknął kruk i mrugnął porozumiewawczo do Soni. – Czyli miałaś rację, powiedziała Helga. Musiałam ją tam położyć i zupełnie tego nie pamiętam. Naprawdę jest ze mną coraz gorzej, niedługo zapomnę zaklęć, a wówczas co ze mnie będzie za czarownica, pomyślała ze strachem. – Daj mi tę piżamę, muszę się przebrać. Odwróć się, Jadźka! – To ty się przebieraj, a ja idę do swojej klatki, bo poczułam się śpiąca. Położę się spać. Dobranoc Helgo! – Też czuje się śpiąca. Zrobię to samo. Dobranoc Jadźka. Orol odczekał chwilę i kiedy słychać było już miarowy oddech, a po chwili chrapanie wiedźmy, natychmiast, ukradkiem, razem z Sonią opuścili jaskinię. Zaraz po jej opuszczeniu księżniczka wyjęła butelkę z odtrutką i obmyła nią swoją twarz. – Jak myślisz, spytała kruka, odtrutka zadziała? Nie będą już ludzie umierać z zachwytu na mój widok? – Nie wiem, odparł, ale życzę ci, by tak było. Niedługo się przekonamy. W niedzielę jest kolejny turniej o twoją rękę, być może poznasz w końcu swojego przyszłego męża… – Mam też taką nadzieję , powiedziała rozmarzona Sonia. – Pospieszmy się, rzekł Orol. Musisz zdążyć wrócić do baszty przed świtem, a ten zbliża się nieubłaganie. Helgę obudziły jakieś dziwne hałasy. Dochodziły, o dziwo, spod łóżka. Co za czort, pomyślała? Wychyliła się i zobaczyła przewracającą się tam Jadźkę. Wyglądała, jakby była pijana. Nie mogła utrzymać się na nogach i co chwila upadała uderzając dziobem w podłogowe deski. – Co ci jest, spytała Jadźkę? Upiłaś się? O tej porze? – Nie, skądże. Odparła papuga. Kręci mi się w głowie, jakbym była pijana, faktycznie, ale nawet dzioba w niczym nie zamoczyłam, a zwłaszcza w alkoholu! Nie wiem co mi jest? Pamiętam, że jadłam coś z miski, ty poszłaś otworzyć drzwi sługom króla i… dalej już nic nie pamiętam. – Jak to? Krzyknęła przerażona Helga. Przecież szukałaś mojej piżamy, którą znalazłaś w skrzyni, gdzie ją musiałam, niechcący, schować. Dałam Ci kluczyk od skrzyni, rozmawiałyśmy… – Naprawdę? Ja nic nie pamiętam, a pamięć mam wyśmienitą, odparła Jadźka. Jaki kluczyk? W tym momencie Helga wyskoczyła z łóżka, wysunęła spod niego skrzynię i ujrzała, że nie jest zamknięta na klucz. Gdy ją otworzyła z wrażenia omal nie zemdlała. Nie było buteleczki z odtrutką na zaklęcie. Nic nie rozumiała i nie potrafiła sobie wytłumaczyć jak mogło do tego dojść, ale wiedziała, że ktoś ją i Jadźkę przechytrzył. Była wściekła na siebie i na wszystkich. Zaczęła krzyczeć, tupać nogami, biegać po jaskini, rzucać wszystkim, co jej wpadło w ręce. Zrobiła się zielona ze złości, a z jej oczu tryskała nienawiść. Jadźka widząc jej gniew i obawiając się tego, co może się wydarzyć, wyfrunęła przestraszona, przez okno i nigdy już nie wróciła. Kilka dni później czarownica Helga też opuściła jaskinię i nikt nigdy już jej nie widział, ani nie słyszał. Przepadła gdzieś na zawsze. Ludzie mówią, że straciła całkowicie wzrok i również w dzień jest ślepa oraz zapomniała zaklęć i błąka się samotnie po lesie szukając swojej papugi i miejsca dla siebie. W niedzielę odbył się kolejny turniej o rękę księżniczki Soni. Tradycyjnie, przybyło wielu gości, z całego królestwa, gapiów, a król i jego dworzanie zasiedli na trybunie honorowej. Zachłanny przyjął, jak zwykle, od uczestników pojedynku po sakwie ze złotymi pieniędzmi i dał znak, by rozpocząć turniej. Za jego plecami, w asyście strażników, opatulona chustą, by nikt nie ujrzał jej twarzy, siedziała jego córka, Sonia, czekając na rozpoczęcie turnieju i modląc się w duchu, by odtrutka zadziałała. Rycerze stanęli naprzeciwko siebie, konno i zaczęła się ich mordercza walka o rękę księżniczki i pół królestwa. Niestety, jak zawsze, z potyczki wyszedł cało tylko jeden z rycerzy. Księżniczka zauważyła, że jest bardzo przystojny, dostojny, dobrze zbudowany i, że zbliża się do trybuny honorowej by ucałować jej dłoń. Czuła, że drży całe jej ciało i prawie mdleje ze strachu przed tym, co za chwilę nastąpi. Za kilka sekund okaże się, czy odtrutka zadziałała i, czy widzi właśnie swojego męża? Bardzo tego chciała. Kiedy zbliżył się do niej, by ucałować jej dłoń, rozchyliła chustę i ukazała mu swoją twarz. Wszyscy odwrócili wzrok, spodziewając się, że za chwilę dzielny rycerz, na widok jej twarzy, upadnie i umrze z zachwytu, jak każdy, do tej pory, przed nim, ale nic takiego się nie wydarzyło. Rycerz ucałował jej dłoń, przedstawił się i trzymając wciąż jej rękę, zwrócił się do króla Zachłannego o błogosławieństwo. Król był tak zaskoczony, że udzielił im błogosławieństwa, nie zastanawiając się, co robi, nadal nie rozumiejąc, co się stało i jak to możliwe? Gdy wszyscy wiwatowali, wznosili okrzyki radości i gratulowali młodej parze, król, chcąc uciec od tego zgiełku i zaszyć się w swoich komnatach, by wszystko przemyśleć, potknął się o stopień i runął z trybuny na plac, gdzie niedawno odbył się pojedynek. Medycy nie potrafili mu pomóc i kilka dni później zmarł na skutek odniesionych obrażeń. I, chyba, nie było nikogo, kto by za nim tęsknił, czy mu współczuł. Naturalnie, zwycięski rycerz pojął Sonię za żonę, a ponieważ król zmarł, przejął nie pół, ale całe królestwo. Żyli długo i szczęśliwie, wiele lat. Królestwo, pod rządami nowego króla i królowej, dzięki pieniądzom króla Zachłannego, bardzo się rozbudowało. Nowy król nie żałował ich na budowę nowych dróg, mostów, miast. Dbał o mieszkańców, którym żyło się bardzo dobrze. Wszyscy byli szczęśliwi i kochali swoich władców. Młoda para zamieszkała w zamku i spodziewa się potomstwa. Razem z nimi mieszka kruk Oriol, którego Sonia zapewniła, że będzie mógł z nimi być tak długo, jak tylko będzie chciał, a ma nadzieję i tego sobie życzy, że zamieszka z nimi na zawsze. On oraz jego ptasia partnerka, która właśnie złożyła jajka i wkrótce przyjdzie na świat ich potomstwo, małe, krucze pisklęta. Marek Wnukowski Zaczynał od występów ze swoim zespołem na przeróżnych festiwalach piosenki autorskiej, turystycznej i innych. Był gitarzystą, autorem tekstów i muzyki. Gdy zespół zawiesił swoją działalność, zaczął pisać dla dzieci. Był redaktorem strony dziecięcej miesięcznika „Życie nad Odrą”, gdzie umieszczał swoje teksty. W roku 2005 wydał pierwszą książkę pt. „Markowe bajki”, w 2019 ukaże się druga – „Jeż u fryzjera”. Strona autora: >>klik<< Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dowiedz się więcej ? klik. Daj znać innym Liskom! Podobne wpisy Page load link Chrupiemy tu ciacha w wiadomym celu. ;) Funkcjonalne Funkcjonalne Zawsze aktywne The technical storage or access is strictly necessary for the legitimate purpose of enabling the use of a specific service explicitly requested by the subscriber or user, or for the sole purpose of carrying out the transmission of a communication over an electronic communications network. Preferencje Preferencje The technical storage or access is necessary for the legitimate purpose of storing preferences that are not requested by the subscriber or user. Statystyka Statystyka The technical storage or access that is used exclusively for statistical purposes. The technical storage or access that is used exclusively for anonymous statistical purposes. Without a subpoena, voluntary compliance on the part of your Internet Service Provider, or additional records from a third party, information stored or retrieved for this purpose alone cannot usually be used to identify you. Marketing Marketing The technical storage or access is required to create user profiles to send advertising, or to track the user on a website or across several websites for similar marketing purposes. Przejdź do góry Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma morzami, w przepięknym pałacu mieszkał potężny, bogaty, a przede wszystkim mądry król Jan. Rządził swym królestwem rozsądnie, zapewniając sobie i swoim poddanym spokój i dostatek. Tak samo jak król Jan słynął w całym świecie ze swej mądrości i męstwa, tak królowa Katarzyna, jego żona, słynęła z niespotykanej urody i dobrego serca. Jednak obydwoje zasłynęli w świecie z zupełnie innego powodu. A z jakiego? O tym właśnie opowiada ta krótka bajka. Masz ochotę jej posłuchać? … A więc zaczynajmy. Pewnego dnia, kiedy król Jan wrócił do pałacu po kilkudniowej nieobecności, zastał żonę w dziwnym nastroju. Zauważył, że była lekko rozkojarzona, dziwnie się uśmiechała, jakby miała mu coś ważnego do powiedzenia. Ona jednak nic nie mówiła przez cały dzień. Dopiero wieczorem, kiedy zakończyła się oficjalna kolacja i małżonkowie zostali nareszcie sami, królowa oznajmiła: – Najdroższy mężu, będziemy mieli dziecko. – To cudownie! – wykrzyknął król i złapawszy żonę w objęcia ucałował ją. Od tego dnia czas płynął wolno. Król i królowa często spacerowali po pałacowych ogrodach rozważając jakie imię nadadzą kiedy urodzi się chłopiec, a jakie jeśli na świat przyjdzie dziewczynka. Czasem król Jan musiał wyjeżdżać, aby doglądać spraw państwowych, jednak zawsze wracał czym prędzej do swojego pałacu i ukochanej żony. Czas mijał, a brzuch królowej stawał się coraz większy i większy. W końcu stał się tak wielki, że nikt w całym królestwie nie mówił o niczym innym, tylko o brzuchu królowej. Wszyscy byli pewni, że królowa urodzi bliźnięta. Byli też tacy, którzy przepowiadali, że na świat przyjdą trojaczki. Jednak to co się wydarzyło przeszło najśmielsze wyobrażenia kogokolwiek. Otóż, kiedy nadszedł odpowiedni czas, królowa urodziła nie jedno, nie dwoje, ani nie troje dzieci. Tego dnia cały świat obiegła niesamowita wieść o tym, że królowa Katarzyna urodziła dziewięć ślicznych dziewczynek. Wielka radość opanowała całe królestwo. Król Jan chodził po pałacowych komnatach dumny jak paw i szczęśliwy jak nigdy dotychczas. Królowa wraz z zatrudnionymi niańkami uwijały się jak w ukropie aby każda księżniczka była nakarmiona przewinięta i przez odpowiedni czas bujana w kołysce. Każda z malutkich księżniczek była śliczna jak pączek róży i każda była inna. Jedne były spokojne i leżały całymi dniami nawet nie zapłakawszy, a inne płakały nawet wtedy gdy były najedzone i przewinięte. Jedne uważnie przyglądały się otaczającym je ludziom i przedmiotom, tak jakby rozumiały co się dzieje dookoła, a inne w ogóle nie zwracały na nic uwagi lub przesypiały całe dnie. Mimo, że były niemowlętami, uważny obserwator, taki jak ich matka, wiedział doskonale, że żadna z dziewięciu sióstr nie jest podobna do pozostałych. Wkrótce zaczęły się przygotowania do chrzcin królewskich córek. Zaczęto rozsyłać zaproszenia do wszystkich znaczniejszych rodów królewskich i książęcych na całym świecie. Do pałacu zaczęli zjeżdżać znamienici goście wraz z całymi zastępami służby. Pałac zapełniał się i wkrótce niemal pękał we szwach. Gośćie przybywali nie tylko z powodu sympatii dla króla Jana, ale również z ciekawości, aby zobaczyć na własne oczy dziewięć nowonarodzonych księżniczek. W dniu chrzcin, para królewska oraz wszyscy zaproszeni goście zebrali się w ogromnej katedrze. Na samym środku, tuż przed ołtarzem ustawiono dziewięć kołysek, w których spało dziewięć księżniczek. Żadna nie płakała, żadna się nie wierciła. Wszystkie były spokojne i nie zdawały sobie sprawy z tego co miało im się przytrafić. Wszyscy zgromadzeni w katedrze goście czekali aż uroczystość się rozpocznie. Naglę z bocznej nawy wyszedł ubrany w złote szaty mężczyzna. Większość zabranych odetchnęła w duchu spodziewając się, iż jest to biskup, który wkrótce rozpocznie ceremonię. Jedynie król Jan rozpoznał tego mężczyznę, a na jego twarzy pojawił się grymas będący pomieszaniem gniewu i coraz większego przerażenia. Mężczyzna ten nie był biskupem, który miał udzielić chrztu jego córkom. Był to jego stryj – największy i najpotężniejszy z wrogów króla Jana. Stryj Vasylij od zawsze nienawidził króla Jana za to, że to on, a nie stryj zasiadł na tronie po śmierci starego króla. Vasilij od najmłodszych lat studiował nauki alchemiczne i magię, aż w końcu stał się jednym z najpotężniejszych magów nie tylko w okolicy, ale i na całym świecie. Stryj już dawno zemściłby się na królu Janie za pomocą czarów. Nie mógł jednak tego dokonać, za sprawą potężnego amuletu, który król Jan dostał od swój matki i który zawsze nosił zawieszony na szyi. Kiedy wieść o uroczystości dotarła do uszu Vasilija, od razu wypatrzył w niej sposobność do zemsty na swym bratanku. W tym samym momencie, w którym, król Jan poderwał się z ławki, aby wezwać straż, zdumieni goście ujrzeli rzecz niezwykłą. Otóż ubrany w złote szaty mężczyzna wykonał dłonią kilka skomplikowanych ruchów wykrzykując jakieś słowa w nikomu nie znanym języku. Następnie podniósł dłoń w górę. Tym jednym ruchem sprawił, że dziewięć maleńkich dziewczynek, uniosło się w powietrze i na moment zawisło nad swoimi kołyskami. Bezruch nie trwał jednak długo. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej, dziewczynki zaczęły wirować w powietrzu. Wkrótce wirowały tak szybko, iż trudno było rozpoznać jakikolwiek pojedynczy kształt. Nagle wirowanie ustało i ku wielkiemu zdziwieniu jednych, oraz równie wielkiemu przerażeniu pozostałych w powietrzu zawisła pojedyncza dziecięca sylwetka. Dziecko opadło na twardą i zimną posadzkę i przestraszone zaczęło płakać. – Co zrobiłeś z moimi córkami?! – zakrzyknął oburzony król Jan, jednak osoby, do której skierowane było te pytanie nie było już w katedrze. W chwili gdy rozległ się dźwięk płaczącego dziecka, wszystkie oczy skierowały się w jego kierunku. Tent właśnie moment wykorzystał Vasilij aby po raz kolejny ukazać potęgę swoich magicznych mocy. Zniknął tak nagle jakby rozpłynął się w powietrzu. Natychmiast przerwano uroczystości. Pałac królewski z pełnej radości i tętniącej życiem metropolii w jednej chwili stał się miejscem ponurym i pełnym smutku. Sprowadzono najznamienitszych znachorów, lekarzy, czarowników, czarnoksiężników, czarodziei i czarownice. Każdy z nich wnikliwie badał dziecko. Wkrótce też królewska para od nich odpowiedź na pytanie „co stało się z pozostałymi księżniczkami. Sprowadzeni mędrcy i czarodzieje oświadczyli im, że za sprawą czaru stryja Vasiliego dziewięć księżniczek zostało zamkniętych w ciele jednej dziewczynki. Nie potrafili jednak ani cofnąć, ani osłabić działania czaru, gdyż był on bardzo silny. Nikomu też nie udało się przewidzieć jaki będą pozostałe skutki zamknięcia dziewięciu różniących się od siebie dziewczynek w ciele jednej. Od tej pory dziewięć księżniczek żyło w ciele jednej dziewczynki. Królewna Marysia, bo takie jej imię nadano, była pięknym dzieckiem. Miała wspaniałe blond włoski i wyglądała na słodką dziecinę. Jednak były z nią ciągłe problemy, a wszystko za sprawą dziewięciu księżniczek, które były w jej wnętrzu. Każdego dnia inna z księżniczek przejmowała władzę nad ciałem księżniczki Marysi. Jednego dnia niania miała powody do zmartwień z powodu bardzo spokojnej księżniczki numer 1. Jedynka, mogła przespać niemal cały dzień bez najmniejszego kwilenia czy płaczu. Budziła się jedynie na jedzenie, co sprawiało, iż niania myślała, że dziecko zachorowało. Następnego dnia, pojawiała się jednak księżniczka numer 2. Ta z kolei bez przerwy płakała. Łzy ciekły jej z oczu strumieniami, a dźwięki płaczu były tak głośnie, że aż wywoływały drżenie szyb w oknach. Trójka potrafiła patrzeć na człowieka swoimi mądrymi oczami, jakby odgadywała o czym myśli, a spojrzenie to było tak przenikliwe, że mało kto potrafił wytrzymać w tym samym pomieszczeniu co księżniczka dłużej niż dziesięć minut. Kiedy pojawiała się czwórka, znów na zamku słyszano donośne dźwięki. Tym jednak razem nie były to płacz, czy krzyki, a donośny śmiech. I tak dalej. Każda księżniczka miała inny charakter, każda miała inne uzdolnienia, inne upodobania, każda z nich inaczej się zachowywała. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt nie potrafił przewidzieć, która z księżniczek przejmie władzę nad ciałem Marysi kolejnego dnia. Mijały dni, tygodnie, a nawet lata. Księżniczka Marysia stawała się coraz większa, aż nadszedł czas na rozpoczęcie jej szkolnej edukacji. Sprowadzano więc najznamienitszych nauczycieli z całego świata. Żaden jednak z nich nie był w stanie wytrzymać z Marysią. Jednego dnia lekcja przebiegała bez żadnych problemów, gdy pojawiała się mądra dwójka, której nauka przychodziła lekko i bez problemów. Następnego dnia pojawiała się jednak nieśmiała i zamknięta w sobie piątka, która nie potrafiła odpowiedzieć na proste pytanie, lub chowała się pod stół, gdy nauczyciel patrzył na nią zbyt długo. Jeszcze innym razem trafiał na dzień, w którym dominującą księżniczką była szóstka. Ta z kolei tak bardzo kochała zwierzęta, że chciała uczyć się tylko o nich, natomiast na lekcje przychodziła z całym zastępem zwierząt, począwszy od kur, kotów, świnek, piesków, a na lisach, czy nawet skunksach skończywszy. Jednak najgorsza dla każdego nauczyciela była chyba siódemka, która potrafiła przesiedzieć cały dzień w ławce, z rozdziawiona buzią, słuchać słów nauczyciela, a jednak nie zapamiętać z lekcji nawet najprostszego zdania. Taka właśnie była głupiutka siódemka. W tych warunkach trudno się dziwić, że żaden z nauczycieli nie wytrzymywał dłużej niż tydzień, a potem albo odchodziła sam, albo trafiał do szpitala dla znerwicowanych pacjentów. I znowu minęło kilka lat. Księżniczka Marysia wyrosła na przepiękną panienkę z czarującym uśmiechem. Wkrótce też w zaloty zaczęli zjeżdżać książęta ze wszystkich stron świata. Król Jan i królowa Katarzyna postanowili, że aby wybrać odpowiedniego kandydata na męża dla księżniczki Marysi, każdy z zalotników zostanie poddany próbie. Przez dwa tygodnie, każdego dnia będzie spędzał z nią dwadzieścia minut. Jeśli w tym czasie nie zrezygnuje z ubiegania się o rękę księżniczki, wtedy próba zostanie uznana. I tak przybywali książęta z różnych stron świata. Jedni bogaci inni ubożsi, jedni piękni inni brzydcy jak noc, jedni mężni i wsławieni w bojach inni brzdąkający na lutniach i wyśpiewujący pieśni o miłości. Każdy z nich był różny tak jak i różne były księżniczki, jednak żaden z nich nie spodziewał się, iż jedna osoba może z dnia na dzień zmienić się tak bardzo jak to miało miejsce w przypadku księżniczki Marysi. Bo weźmy takiego romantyka, który przybył na spotkanie pierwszego dnia i zaczął od śpiewania swoich miłosnych serenad. Co innego gdy trafił na łagodną i spokojną jedynkę, co innego, gdy trafił na śmiejącą się ze wszystkiego czwórkę, a jeszcze co innego gdy trafiła się dumna ósemka, która nigdy nie zniżała się do tego, aby rozmawiać z bardami czy innymi śpiewakami uznając ich za ludzi z pospólstwa. A z kolei taki mężny, rycerski zalotnik miał równą sobie partnerkę w sprytnej i lekko awanturniczej dziewiątce, która kochała jazdę konną, polowania i chodzenie po drzewach, gorzej jednak było gdy trafił na dwójkę, która opłakiwała nawet zabitego komara, lub kiedy pojawiała się nieśmiała piątka, która uciekała i chowała się do swojej komnaty już po jego pierwszym słowie wypowiedzianym głośniej niż szeptem. Tak więc nie łatwa była to próba dla przybywających książąt i jak się okazało, żaden z przybyszów jej nie sprostał. Posmutniali rodzice i posmutniała sama księżniczka Marysia. Wszyscy niemal książęta mogący ubiegać się o jej rękę zawiedli i szanse na to, że księżniczka zostanie szczęśliwie wydana za mąż stawały się coraz mniejsze. *** Tymczasem kilkaset kilometrów dalej, na dalekim wschodzie, znajdowało się niewielkie królestwo. W królestwie tym brakowało bogactw, jednak za sprawą dobrych rządów nikt nie narzekał na głód. A wszystko to za sprawą króla Błażeja. Mieszkał on w niewielkim zamku wraz z żoną, dziećmi i kilkoma jedynie służącymi. Król Błażej od zawsze bardziej dbał o dobro królestwa i swoich poddanych niż o własne bogactwa. Stanął też przed poważnym dylematem. Jak już wspomniano, królestwo było niewielkie, a król miał aż dziesięciu synów. Każdy z nich był inny i każdy z nich upodobał sobie szczególnie inne zajęcia: Artek był silny jak dąb i kochał się w walce. Bartek miał talent do opowiadania opowieści tak ciekawych i tak zajmujących, że nawet zwierzęta ożywały na jego widok, spodziewając się iż usłyszą coś naprawdę niesłychanego. Czarek kochał konie. Lubił na nich jeździć, a robił to tak wspaniale, iż wyglądało to, jakby koń tańczył zamiast jechać. Lubił też pracę w stajni. Karmił i czyścił konie, doglądał ich codziennie, aby żadnemu ze zwierząt nie działa się nawet najmniejsza krzywda. Darek był człowiekiem o dobrym sercu. Lubił przebywać z ludźmi, słuchać ich i rozmawiać z nimi. A miał on dar zjednywania sobie rozmówców, tak iż szybko stawali się jego przyjaciółmi. Edek od najmłodszych lat zaczytywał się w książkach i pochłaniał wszelką wiedzę, jaką dostarczali mu mędrcy przybywający na dwór jego ojca. Był mądry i inteligentny, a w dodatku posiadał niesłychaną pamięć. Ferdek był młodzieńcem bardzo pewnym siebie i opanowanym. Potrafił zachować spokój w sytuacjach, w których inni już dawno by się obrazili lub zezłościli. Gienek był chłopcem sympatycznym i wesołym. Zawsze potrafił rozśmieszyć wszystkich zebranych wokół przyjaciół i znajomych. Heniek był natomiast przeciwieństwem swego brata bliźniaka Gienka. On był zawsze poważny i spokojny. A swoim zachowaniem i powagą zarażał ludzi na tyle, że nawet największych żartownisiów potrafił uspokoić na tyle, aby i oni stali się w jego obecności opanowani i spokojni. Irek nie był może zbyt mądry, ani uzdolniony, jednak i on miał pewien dar. Potrafił naśladować głosy zwierząt i ludzi i to tak dokładnie, iż czasem wydawało się że do królewskich komnat, w których się znajdował zjechały całe zastępy przeróżnych ptaków i dzikich zwierząt. Jarek był z nich wszystkich najmłodszy, jeszcze dziecko. On przejawiał największe zdolności do przewodzenia innym i kierowania państwem. Królewicze mieli tak różne upodobania, charaktery i uzdolnienia, jednak z urody, każdy z nich był podobny do matki. Przez co wszyscy, mimo różnicy wieku byli do siebie podobni i wyglądali niemal jak bracia bliźniacy. Król Błażej kochał ich wszystkich z całego serca i nie chciał żadnego z nich skrzywdzić. Zamierzał wiec podzielić swoje królestwo i rozdać każdemu z nich po części. Z drugiej jednak strony podział taki osłabiłby ich pozycję, a także całe królestwo, a tego król Błażej wolałby uniknąć. Długo rozmyślał jak ten problem rozwiązać. Pewnego razu na jego dworze gościło poselstwo z odległego kraju. Od jednego z posłów król Błażej usłyszał opowieść o dziewięciu księżniczkach zaklętych w ciele jednej dziewczyny, o jej zmiennych nastrojach i o tym jak wielu książąt próbowało ją poślubić, ale żaden nie zdołał przejść wyznaczonej próby. Król wypytał dokładnie posła o wszystkie szczegóły i dowiedział się o wielkiej urodzie księżniczki, o bogactwach jej ojca i o tym na czym polega owa próba. Ta rozmowa podsunęła mu rozwiązanie dla jego problemów. Jeszcze tego samego wieczora wezwał wszystkich swoich synów i opowiedział im wszystko co usłyszał od posła. Następnie rzekł do nich: – Drodzy synowie doskonale wiecie jak bardzo zależy mi na waszym szczęściu, dlatego też dziewięciu z was uda się do państwa rządzonego przez króla Jana i królową Katarzynę aby poprosić o rękę księżniczki. Ze mną zostanie jedynie Jarek gdyż jest jeszcze za młody, aby się ożenić. Wy zaś, tu zwrócił się do dziewięciu starszych synów, kiedy dotrzecie na miejsce, nie pójdziecie od razu do pałacu, tylko zamieszkacie gdzieś w jego pobliżu. Tam rozejrzycie się, wypytacie co i jak, a gdy już wszystko będziecie wiedzieli, dopiero wtedy udacie się do pałacu i poprosicie o rękę księżniczki. Każdy z was jest inny każdy ma swoje mocne strony, więc mam nadzieję, że któremuś z was poszczęści się i ożeni się z tą piękną i bogatą księżniczką. Życzę wam powodzenia drodzy synowie. – Tymi słowami król Błażej pożegnał swoich synów i odszedł. *** Posłuchali synowie ojca i zgodnie z jego wolą udali się do państwa rządzonego przez króla Jana i królową Katarzynę. Posłuchali też jego rady i zamieszkali nieopodal królewskiego pałacu. Zaczęli też wypytywać o króla, królową i księżniczki. Poznali dokładnie całą ich historię, dowiedzieli się dlaczego księżniczka Marysia miewa tak różne nastroje. Po miesiącach zaprzyjaźnili się z jednym z paziów, dzięki któremu otrzymywali informację, o tym, która z dziewięciu księżniczek ma w danym dniu władzę nad ciałem księżniczki Marysi. W końcu nadszedł dzień, gdy jeden z nich udał się na królewski dwór, przedstawił się i poprosił o rękę księżniczki. A ponieważ tego właśnie dnia władzę przejęła spokojna jedynka, więc na spotkanie udał się książę Bartek. Królewska para ucieszyła się z jego oświadczyn. Następnie królowa Katarzyna opowiedziała mu o próbie jaką musi przejść, a on zgodził się bez wahania. Jeszcze tego samego dnia został przedstawiony Księżniczce, którą tak oczarowały jego opowieści, że co było niewiarygodne ożywiała się na tyle, że nie mogła usiedzieć na miejscu. Opowieści były tak ciekawe, a młodzieniec tak interesujący, że księżniczka zakochała się w nim, a i on zakochany było od pierwszego spojrzenia w przepiękne oczy księżniczki. Następnego dnia na spotkanie udał się Gienek był tak podobny do brata, że nikt nie zauważył iż jest to zupełnie inna osoba od tej, którą wprowadzono do komnaty księżniczki dzień wcześniej. Królewicz skłonił się uprzejmie zaskoczony urodą księżniczki. Wtem potknął się ni to specjalnie ni przez przypadek i wywrócił się w sposób tak komiczny, że nawet płaczliwa dwójka otworzyła szeroko oczy i uśmiechnęła się na chwilkę zapominając o płaczu. Dalsze ich spotkanie przebiegało w równie radosnym nastroju, tak, że nikt nie był w stanie uwierzyć, w to co widzi. Nikomu bowiem do tej pory nie udało się na tak długo uspokoić i rozśmieszyć księżniczki, kiedy władzę nad nią sprawowała Dwójka. Kolejnego dnia Na królewskim dworze pojawił się Edek, który swoją wiedzą i mądrością dorównywał Trójce, przez co zyskał jej uznanie, sympatię, a być może coś więcej. I tak każdego dnia inny z królewiczów udawał się na spotkanie: Henek, spokojny i przenikliwy uspokoił odrobinę nieustające napady śmiechu Czwórki. Darek, swoją wielką miłością do koni zjednał sobie kochającą zwierzęta Szóstkę. Irek dzięki zdolności naśladowania odgłosów dzikich zwierząt, zdołał rozśmieszyć do łez głupiutką Siódemkę, która aż rzuciła mu się na szyję i ucałował w policzek. Edek swym opanowaniem i pewnością siebie nie dał się zbić z tropu dumnej i wyniosłej Ósemce. Natomiast Andrzej siłą i walecznością zdołał zaskarbić sobie serce sprytnej i awanturniczej dziewiątki. W końcu minął okres próby, a książęta wytrwale pojawiali się każdego dnia nie mając zamiaru zrezygnować. Po ostatnim spotkaniu, król i królowa oświadczyli iż kandydat przeszedł próbę i może pojąć za żonę księżniczkę Marysię. Tego dnia w domu, w którym książęta wynajęli pokoje doszło do poważnej kłótni. Każdy z nich był zakochany i każdy z nich chciał poślubić księżniczkę. Długo się kłócili, który z nich okaże się najlepszym mężem, jednak nie doszli do porozumienia. Prawdopodobnie pobiliby się tam i doszłoby do jakiegoś nieszczęścia. Jednak okazało się, że braterska miłość zwyciężyła, a mądrość podpowiedziała im rozwiązanie. Postanowili więc, że będą ciągnęli losy i ten który z nich wygra, ten zostanie mężem księżniczki. W tym samym czasie równie zaciekła kłótnia odbywała się w pałacowej komnacie. I choć nie obyło się bez krzyków, płaczów i narzekań, nikt nawet jej nie usłyszał. Kłótnia ta bowiem miała miejsce w głowie księżniczki Marysi. Każda z zamieszkujących jej ciało księżniczek zakochana była po uszy. Każda kochała swego wybrańca i każda czuła, że nie może żyć bez niego ani jednego dnia. Toteż każda pragnęła przejąć władzę nad ciałem i umysłem księżniczki Marysi, aby zobaczyć swojego ukochanego. W końcu kłótnia ta nasiliła się. Każda z dziewięciu księżniczek ciągnęła swoją część umysłu księżniczki w swoją stronę. Każda ciągnęła coraz silniej i silniej. Ciągnęły tak mocno, a wzmagająca ich siły miłość stała się tak wielka, że w pewnym momencie zdołały przerwać trzymający je w jednym ciele zaklęcie. W jednej chwili ciało księżniczki Marysi wzniosło się w górę, zaczęło wirować z ogromną prędkością, a gdy się zatrzymało, w powietrzu unosiło się dziewięć kobiet. Przestraszone tym widokiem służące szybko wezwały króla i królową. Ci usłyszawszy co się stało przybiegli czym prędzej do komnaty księżniczki. Tam zastali dziewięć nieprzytomnych, leżących na podłodze księżniczek. Ucieszyli się na ten widok. Zrozumieli od razu, że czar rzucony przez stryja Vasilliego właśnie stracił swoją moc, a odzyskali swoje córki. Szybko sprowadzono medyka, który swymi ziołowymi specyfikami ocucił dziewięć księżniczek. Te z kolei początkowo nie mogły uwierzyć w to co się stało, potem zaczęły mówić wszystkie ma raz i opowiadać o tym co zaszło. Królewscy rodzice szybko zrozumieli, że czar prysnął za sprawą królewicza, który przetrwał próbę. Szybko posłali więc służącego aby wezwał go na spotkanie. Po niespełna godzinie książę Edek, bo to on właśnie wyciągnął najkrótszy los, zjawił się w królewskiej sali tronowej. Nie wiedział dlaczego wezwano go tak nagle i spodziewał się najgorszego. Wkrótce jednak do Sali zaczęły wchodzić pojedynczo, jedna za drugą, księżniczki. Wszystkie dziewięć usiadło w specjalnie przygotowanych fotelach, po prawej stronie królewskiego tronu. Wtedy też Królowa Katarzyna opowiedziała mu o tym co zaszło tego wieczoru w komnacie księżniczki Marysi, o tym jak czar rzucony na księżniczki został zerwany, oraz o swoich podejrzeniach iż stało się to za jego sprawą. Królewska para była szczęśliwa i rozradowana. Już od wielu lat uśmiech nie gościł na ich twarzach. Jedynie księżniczki siedziały ze strapionymi minami. Każda z nich zastanawiała się którą z nich książę pojmie za żonę. Jednak książę słuchając opowieści królowej rozpromienił się, a na jego twarzy pojawił się wspaniały i czarujący uśmiech. Gdy tylko królowa zakończyła swoją opowieść książę Edek uklęknął na jedno kolano przed królem Janem i przyznał się do postępu jaki wraz z braćmi przeprowadzili. Opowiedział, o każdym z nich, a gdy opowiadał o którymś, jedna z księżniczek wzdychała wyszeptując do pozostałych „to ten, którego pokochałam”. Wysłuchawszy opowieści księcia, król Jan rozkazał wezwać pozostałych jego braci. I jeszcze tego samego dnia ogłoszono zaręczyny dziewięciu księżniczek i dziewięciu królewiczów. W całym królestwie zapanowała wielka radość. Król ogłosił trwające do odwołania święto narodowe. Wkrótce też do królestwa zjechali najznamienitsi goście aby uczestniczyć w zaślubinach dziewięciu młodych par. Po ceremonii ślubnej dobyły się uroczystości weselne, które trwały trzy dni i trzy noce. I ja tam byłem, miód i wino piłem. Znacie Roszpunkę, prawda? Nie, nie pytam o tę ogródkową, ale tę baśniową…. Roszpunka (po niem. Rapunzel) to bohaterka jednej z baśni spisanej przez Braci Grimm. Znak rozpoznawczy dziewczęcia to długie, jasne włosy, splecione w warkocz, który spuszcza z wysokiej wieży. No i na taką wieżę natknęłam się w Lindau nad Jeziorem Bodeńskim, tuż u wejścia do portu. Samej Roszpunki nie widziałam… I od razu przyplątała mi się piosenka Closterkeller z albumu Cyan – Roszpunka, czy ktoś ją jeszcze pamięta? :) Nawigacja wpisu

bajka o ksiezniczce zamknietej w wiezy